Po przerwie spowodowanej epidemią w Kościele Pokoju znów pojawili się konserwatorzy. W ramach projektu POiŚ odnawiają chór szkolny z 1708 r. (na wschodniej ścianie, na środkowym poziomie empor za ołtarzem) oraz przylegającą do niego lożę krawców z 1718 r.
Zajmowana przez starszych cechu loża ma bogato zdobione lico ze złoceniami, srebrzeniami z laserunkami i polichromiami, które zostały już odnowione. W jej wnętrzu, ciasno wypełnionym ławkami, odkryto oryginalną dekorację malarską z XVII wieku, z pasterzem z owieczkami, która także została poddana renowacji. Wątpliwości pojawiły się natomiast przy niewielkim (ok. 30×30 cm) obrazie na emporze, który przedstawia tlącą się bombę, jeden z pocisków artyleryjskich, jakie wystrzeliwali do siebie Prusacy i Austriacy podczas III wojny śląskiej (1756–1763). Obraz opatrzono datami: „Anno 1757 den 1. Nov.” („Roku 1757, dnia 1 listopada”) i „Anno 1758 den 12. April” (Roku 1758, dnia 12 kwietnia”), które oznaczają momenty oblężenia twierdzy świdnickiej i ostrzału Kościoła Pokoju przez walczące armie. Balustradę loży zdobią też dwie płyciny z inskrypcjami, które symbolicznie odnoszą się do rzemiosła krawieckiego: „Ziehet den neuen Menschen an, der nach Gott geschaffen ist“. [Epheser 4 v. 24] „A obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga.” [List św. Pawła do Efezjan, 4 wers 24] „Gerechtigkeit war mein Kleid das ich anzog wie einen Rock“. [Hiob XXIX v. 14] „Przyodziewałem się w sprawiedliwość i ona mnie okrywała; moja prawość była mi jakby płaszczem i zawojem.” [Ks. Hioba, 29 wers 14] Przedstawienia XVIII-wiecznego ostrzału pojawiają się również w archiwach Kościoła Pokoju, a w jego wnętrzu zachowały się nawet dwie prawdziwe kule armatnie z tego okresu. Utknęły na zawsze na zewnętrznej ścianie chóru szkolnego i na przedpiersiu empory południowej. Także w innych miejscach kościoła widoczne są liczne uszkodzenia po ostrzale artyleryjskim. Podczas odkrywek spod namalowanej bomby niespodziewanie zaczęły się wyłaniać dwie postacie: młody i stary mężczyzna wiodą dysputę, nawiązującą do Księgi Hioba.
– Z pewnością ten wizerunek jest starszy, pochodzi z XVII wieku; jesteśmy w trakcie jego opracowywania. Które przedstawienie zachować? Po raz kolejny zostaliśmy postawieni w sytuacji, w której nie ma dobrego rozwiązania. Zwłaszcza że oba obrazy są w dobrym stanie – mówi Ryszard Wójtowicz.
Argumenty za starszym: jest pierwotny, jest częścią emblematu (dwie inskrypcje i obraz z treścią nawiązująca do Pisma Św.). Argumenty za nowszym: historia Kościoła Pokoju jest wielowarstwowa, frapująca i warto zachować jej świadectwa z różnych epok. Prawdopodobnie pozostaną więc oba przedstawienia, ale niepełne, z niedomówieniami: postacie z XVII-wiecznego oryginału i XVIII-wieczna bomba pomiędzy nimi. – Kościół przeszedł wiele napraw, przemalowań i wielokrotnie mamy takie wątpliwości – wzdycha konserwator. Niedawno podczas prac na północnej ścianie, na środowym piętrze restaurowano emporę, na której stały ławki cechu piekarzy. Na jej parapecie znajduje się czterometrowy ozdobny element snycersko-malarski: srebrzona wić akantowa i dwa małe tonda, z inskrypcjami z 1701 r.
– Odsłoniliśmy jeden z obrazków w tondzie, prawy, który przedstawia dzieżę z zaczynem. W drugim, na oryginalnym, częściowo jedynie widocznym przedstawieniu, autorzy konserwacji z roku 1852 po zamalowaniu pierwotnego obrazu pozostawili tu swoje podpisy. I znów mamy kolejny problem: zachować te nazwiska i datę, czy pokazać to, co przeziera spod spodu i jest półtora wieku starsze? – opowiada pan Wójtowicz.
Przyznaje, że za każdym razem wraz ze swoim zespołem urządza burzę mózgów i konsultuje się z historykami sztuki. – Każdy przypadek szczegółowo omawiamy, bo w tym znakomitym i skomplikowanym historycznie zabytku nie ma uniwersalnych rozwiązań – dodaje.