To wydarzenie ma swoich fanatycznych melomanów, którzy chodzą na każdy koncert. Przez lata stało się już rozpoznawalną marką – podsumowuje Jan Tomasz Adamus, dyrektor artystyczny Festiwalu Bachowskiego, który zakończył się 6 sierpnia.
– To wydarzenie, które udowadnia, że zapotrzebowanie na sztukę wysoką jest ogromne. W wielu miastach nie ma żadnej oferty z muzyką poważną, więc tym bardziej cenne jest, że Świdnica nie poddaje się presji bylejakości i wspiera to przedsięwzięcie.
Festiwal w tym roku obchodzi 18 lat. Pierwsze jego edycje składały się z koncertów rozproszonych w ciągu całych wakacji. Ostatnie natomiast są zagęszczone do kilkunastu dni lipca i sierpnia. Zawsze jest on zogniskowany wokół Bacha, ale na różne sposoby. Tym razem trzy koncerty pod hasłem „Bach i kobiety” były pretekstem, żeby przypomnieć utwory, które lipski kantor skomponował dla żony oraz przywołać postacie kobiet kompozytorek. Bach jest najważniejszy, ale nie jest jedyną inspiracją. Regularnie pojawia się Mozart: tym razem wydarzeniem była opera „Cosi fan tutte” w wykonaniu Capelli Cracoviensis i społecznego chóru festiwalowego, w Kościele Pokoju. W świdnickiej świątyni rozbrzmiewała większość koncertów.
– Ludzie poszukują piękna, chcą poczuć się odświętnie i Kościół Pokoju im to zapewnia. To najbardziej niepowtarzalny zabytek w Polsce – uważa dyrektor.
Jego zdaniem festiwal jest także okazją, żeby pokazać interesujące miejsca Dolnego Śląska, sakralne i świeckie – stąd koncerty na świdnickim rynku i dworcu, w bazylice w Strzegomiu, w kościele w Pożarzysku czy w młynie w Siedlimowicach. Muzyka dawna najlepiej brzmi w tych barwach, w jakich znał ją jej twórca, dlatego w tych zabytkowych miejscach najczęściej można było usłyszeć kopie historycznych instrumentów, od średniowiecznych (zespół La Fonte Musica) po klasycyzm.
Pełnoletność festiwalu zbiegła się z 500-leciem reformacji; jubileusz zaakcentowano jednym z koncertów. – Warto przypomnieć, że reformacja bardzo wzbogaciła życie muzyczne, Luter przywiązywał dużą wagę do wspólnego śpiewu i do wykształcenia muzycznego – dodaje Jan Tomasz Adamus.