Odprawiano przy nim nabożeństwa, chrzczono i udzielano sakramentów – wielowiekowy dąb koło Kondratowa (Pogórze Kaczawskie) stał się w XVII wieku miejscem tajemnych spotkań śląskich ewangelików, którym Habsburgowie odebrali kościoły i zabronili kultywowania wiary.
Społeczność luterańska spotykała się wówczas na modlitwach w odludnych leśnych miejscach. Dąb Chrzcielny spłonął od uderzenia pioruna, ale lokalna społeczność utrwaliła pamięć o nim. Resztki drewna sprzedano (ponoć radca prawny Bormann zrobił z niego biurko), a za pieniądze ze sprzedaży oraz zbiórki ufundowano pomnik z piaskowca. Na uszkodzonej, omszałej płycie z trójkątnym naczółkiem z wieńcem i liśćmi palmowymi wciąż widnieje niemiecka inskrypcja: „Z dochodów uzyskanych z resztek dębu chrzcielnego, który tu stał i który w 1847 roku został zniszczony przez pożar, został wzniesiony przez władze szpitala w Złotoryi, gminę i wdowę Beer z Kondratowa w 1850 r.”
„To unikatowy zabytek na Śląsku, warto zadbać o jego konserwację”, pisze prof. Krzysztof R. Mazurski w pracy „Przydrożne Pomniki Przeszłości”.
– Niebawem czekają nas obchody 500-lecia Reformacji. To dobry czas, żeby przypomnieć to miejsce i odnowić pomnik. A może także posadzić nowy dąb, na kolejne 500 lat? – mówi ks. bp Waldemar Pytel. – Będziemy o tym rozmawiać ze służbami leśniczymi i konserwatorskimi.