W 1736 roku rada parafialna zezwoliła doktorowi Ehrenfriedowi Gottliebowi Orthowi na budowę, na własny koszt, loży w Kościele Pokoju. Za jej użytkowanie miał płacić 2 talary rocznego czynszu, w terminie do Bożego Narodzenia.
Dekadę później wdowa Rahela Eleonora Orth, która powtórnie wyszła za mąż, sprzedała lożę za 20 dukatów znanemu świdnickiemu lekarzowi i wodolecznikowi Johannowi Sigismundowi Hahnowi. On z kolei podarował lożę żonie Susannie Sophie Hahn. „Lekarska loża” przechodziła przez wieki w kolejne ręce, a teraz jest w najlepszych rękach – specjalistów.
We wrześniu zakończą się tam, prowadzone ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, kilkumiesięczne prace m.in. nad fragmentami ścian i stropami.
– Były bardzo zniszczone, przemokły od deszczówki, która kiedyś spływała w tym narożniku przez nieszczelny dach – opowiada Ryszard Wójtowicz, którego zespół konserwatorski pracuje w Kościele Pokoju z iście jubilerską precyzją, bo ubytki są co pół centymetra. Drewno jest dezynfekowane i dezynsekowane, usuwa się przebarwienia i wypełnia ubytki, punktuje i pokrywa werniksem.
– Obmyślaliśmy, jak to wszystko scalić, bo brakowało wielu elementów. Uzupełniamy je bardzo dobrej jakości drewnem sosnowym, odpowiednio sezonowanym. Niestety jodla, z której wykonano wiele lóż, dziś jest bardzo trudno dostępna – mówi dr Wójtowicz.
Jego ekipa pracuje jednocześnie w loży poszewników. To kontynuacja prac, które rozpoczęły się w ubiegłym roku, z dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Rzemieślnicy, którzy produkowali płótno na poszewki i byli znaczącym świdnickim cechem, mieli w kościele aż dwie loże połączone wspólnymi schodami. Starsza z nich, z 1698 roku, była w gorszym stanie. Udało się wzmocnić jej strukturę i przytwierdzić do ściany. Odbudowano podłogi, oczyszczono 10 ławek, odnowiono schody i rzeźby, m.in. anioły z tarczami inskrypcyjnymi flankujące narożniki. Teraz konserwatorzy kończą prace nad stropem i licem loży, zdobnym w malowidła, uskrzydlone główki aniołków, srebrzone i złocone palmetki i ciągi liści. Niektóre zadania są wykonywane na miejscu, inne w pracowni. Całość zakończy się w październiku.
– Wciąż jednak jeszcze ponad połowa wnętrza Kościoła Pokoju wymaga pilnych prac – zaznacza Ryszard Wójtowicz.