Epitafium z naszego kościoła jest eksponowane na nowej wystawie „Manieryzm wrocławski” w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.
Przedstawia rodzinę pastora Johanna Heinricha Krause, który był archidiakonem Kościoła Pokoju i składa się z trzech części, z których każda jest w innym wieku i ma inną historię. Całość otacza drewniany polichromowany wieniec laurowy z 1718 r., z koroną i napisem z Ewangelii: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota.”
Wewnątrz, na ciemnej drewnianej oprawie z 1684 r. (rok śmierci pastora) widnieje rodzina: pastor, jego żona Anna Catharina, anioł niosący niemowlę w powijakach i drugi anioł prowadzący dziecko (małżeństwo straciło dwóch synów: jeden zmarł w 25 tyg. życia, drugi urodził się martwy). Tę część wraz z tablicą inskrypcyjną ufundowała owdowiała Anna Catharina.
Najciekawsze i najstarsze jest centrum: alabastrowa pozłacana płaskorzeźba z lat 1575-1600 pokazuje „Pokłon Pasterzy”. Tajemnicą pozostaje, jaką drogę przebyła i kim jest jej autor. Niderlandzki rzeźbiarz prawdopodobnie pochodził z flandryjskiego Mechelen, gdzie, podobnie jak w Antwerpii, w drugiej połowie XVI wieku wytwarzano ołtarzyki domowe z alabastru.
– Ten ołtarzyk był zapewne chlubą kolekcji jakiegoś wrocławianina, a potem trafił do Świdnicy, gdzie po wielu latach użyto go wtórnie w epitafium – opowiada prof. Piotr Oszczanowski, dyrektor muzeum i kurator wystawy. – Płaskorzeźba, w nowej manierystycznej stylistyce, jest wykonana z jubilerską precyzją, widać nawet zarost na twarzach pasterzy. Manieryzm lubował się w tym wyrafinowanym prześwitującym kamieniu, który wchodzi w znakomitą interakcję ze światłem i pozwala na wyrzeźbienie najdrobniejszych detali.
– Jestem wdzięczny gospodarzom Kościoła Pokoju za udostępnienie tego cennego dzieła – dodaje dyrektor. Epitafium, które po zakończeniu wystawy powróci na emporę kościoła, jest ozdobą jednej z sal poświęconych malarstwie i rzeźbie kościołów luterańskich. Ekspozycja podkreśla, że bogactwo wrocławskiego manieryzmu jest szczególnie widoczne w luterańskiej sztuce sepulkralnej: ok. 1600 roku powstały liczne epitafia, których centralną część stanowią sceny biblijne, malowane lub rzeźbione.
– Manieryzm to sztuka wciąż odkrywana i niedoceniana, która do dziś generuje więcej pytań niż odpowiedzi. Przez lata była postrzegana pejoratywnie, jako upadek ideałów renesansu, jako zbyt kuriozalna i afektowana. A przecież jest przejawem wirtuozerii i mistrzostwa formy, o czym świadczą choćby prace najwybitniejszych twórców wrocławskiego manieryzmu, jak Jacob Walther czy Gerhard Hendrik – mówi prof. Oszczanowski. Pierwsza w historii monograficzna wystawa poświęcona wrocławskiemu manieryzmowi, na której zebrano 150 zabytków malarstwa, rzeźby, rysunku, grafiki i rzemiosła, towarzyszy obchodom 70-lecia Muzeum Narodowego.