Nabożeństwem prowadzonym przez ks. Pawła Melera w Kościele Pokoju obchodziliśmy Pamiątkę Reformacji. 31 października 1517 roku Marcin Luter ogłosił w Wittenberdze słynne 95 tez, które zapoczątkowały odnowę Kościoła – luteranie w ostatni dzień października, podczas jednego z najważniejszych nabożeństw przypominają to wydarzenie, czytają pisma reformacyjne, nawiązują do przesłania reformatora.
– Warto wciąż poddawać refleksji to, co zdarzyło się przed pięcioma wiekami, powracać do tych słów tak, jak powraca się do znanej, ale dobrej i ważnej książki – mówi ks. bp Waldemar Pytel. Wylicza istotne pytania, które należy ponawiać: czym była reformacja, jakie miała znaczenie, w jakim stopniu współczesny ewangelik sięga do źródła.
– Luter mówił, że w Chrystusie wszystko się rozpoczyna i wszystko ku niemu zmierza. Co to znaczy dziś dla ewangelika? Jak pojmuje solus Christus, sola fide, sola gratia? – mówi biskup. Przyznaje, że reformacja przyniosła wolność, w myśleniu i w podejmowaniu decyzji. – Co dziś robimy z tą wolnością, jak ją rozumiemy? – pyta. Równie istotna jest kwestia szeroko pojętej odpowiedzialności, w sensie religijnym, rodzinnym, społecznym: to nie ktoś bierze odpowiedzialność za mnie, tylko ja sam odpowiadam za moje wybory.
– W kościele ewangelickim nie ma „muszę”, tylko „chcę”, świadomie i odpowiedzialnie – dodaje biskup. Uważa, że współczesność wymaga aktualizowania pytań; kościół musi nadążać za rzeczywistością i jej problemami. – Dlatego włączamy się w dyskusję o ekologii i ochronie środowiska, dlatego wyraźnie opowiadam się przeciw homofobii, nie krzyczę o tęczowej zarazie. Polakom brakuje umiejętności dyskutowania, spierania się na argumenty, a nie na emocje. Możemy być odmiennego zdania, ale mówmy o tym w atmosferze szacunku. Moja wiara przekłada się na relację do bliźniego, na wzajemne poszanowanie i pomaganie – opowiada ks. Pytel.
Podkreśla, że przez 500 lat między katolikami a protestantami istniał rów, który udało się zasypać poprzez „Wspólną deklarację w sprawie nauki o usprawiedliwieniu”. Podpisano ją dokładnie 20 lat temu, 31 października 1999 roku w Augsburgu.
– Sola fide zakłada, że uczynki człowieka nie stanowią podstawy dla jego usprawiedliwienia przed Bogiem, zbawienie jest darowane człowiekowi przez wiarę. Katolicy wytykali ewangelikom, że dla nich liczy się głównie wiara, a ewangelicy katolikom – że zostaną zbawieni poprzez uczynki. Deklaracja pomogła zasypać rów, zaczęliśmy słuchać się wzajemnie, a nie atakować. Niestety, wciąż za mało mówi się o tym dokumencie, w przestrzeni publicznej nie ma refleksji na jego temat. Niektórzy nie zgadzają się z nim, choć Watykan go zaakceptował. Jest niezwykle istotny dla porozumienia między naszymi wyznaniami – uważa biskup. Dzięki tej deklaracji teologowie rzymskokatoliccy i luterańscy podpisali w 2013 roku kolejny dokument „Od konfliktu do komunii”, który pozwala odczytać na nowo sporne kwestie, w atmosferze dialogu.
Właśnie o potrzebie porozumienia mówiono 31 października podczas nabożeństw w całym kraju, podkreślając ich ekumeniczny wymiar. W Łodzi do kościoła ewangelicko-augsburskiego zaproszono arcybiskupa Grzegorza Rysia, metropolitę łódzkiego. – 502 lata temu pokazał się w Kościele człowiek, który wykrzyczał na cały głos, by słowa Boga, by Ewangelia znalazły dla siebie właściwe miejsce w duszpasterstwie, w życiu Kościoła – mówił metropolita.
Nauczanie Kościoła Ewangelickiego przekonuje: w minionym półroczu sześć osób wstąpiło do parafii ewangelickiej w Świdnicy. – Obserwuję, że na nabożeństwa w Kościele Pokoju przychodzi coraz więcej osób, także spoza parafii. Niektórzy zostają potem, żeby porozmawiać, a kilka zdecydowało się zostać z nami na stałe. Ich motywacją jest przesłanie Lutra, ale także to, jak duchowni podchodzą do wiernych. Niczego nie nakazujemy, nie zakazujemy, tylko dajemy przestrzeń dla wolności. Wszyscy widzą, że mamy rodziny, że codzienne rodzinne troski są nam nieobce – opowiada bp Pytel. – Mówią, że to Kościół bliżej ludzi.