– Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie i zobaczyliśmy, jak wiele osób zostaje bez domów i środków do życia, nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że włączamy się w pomoc – mówi ks. bp Waldemar Pytel.
Parafia ewangelicko-augsburska w Świdnicy zaopiekowała się 22 uchodźcami z Charkowa i Żytomierza. Dwoje parafian przyjęło Ukrainki pod swój dach, 12 osób zamieszkało na placu Pokoju w budynku nr 1, który historycznie był domem dzwonnika, a w ostatnich latach jest miejscem wystaw i spotkań. Jest odnowiony, ale nie było w nim pryszniców, więc rada parafialna podjęła decyzję o zamontowaniu dwóch kabin. – Trafiły do nas matki z dziećmi w wieku 2-14 lat, które chcemy traktować podmiotowo, w godnych warunkach. Zapewniliśmy im dach nad głową, opiekę medyczną, wstawiliśmy łóżka, pralkę, zaopatrzyliśmy w pościel i środki czystości – dodaje biskup.
Na spotkaniu integracyjnym na placu Pokoju 16 marca wszyscy otrzymali prezenty: dzieci – zabawki, a mamy – bony na zakupy.
– Mamy świadomość, że to nie jest sprint, tylko maraton, że potrzebna będzie długotrwała, cierpliwa pomoc. Wozimy ich do urzędów, do lekarzy; dzieci zaczynają chodzić do żłobków i szkół – zapewnia Bożena Pytel.
Wśród Ukrainek są m.in. nauczycielka muzyki, księgowa, szefowa kuchni. Uciekły z bombardowanych miast, w których od wybuchu wojny żyły w piwnicach.
– Te kobiety nie miały ze sobą nic: pociągi były tak zatłoczone, że nie mogły zabrać żadnego bagażu. Kiedy pytam je, czego najbardziej potrzebują, mówią, że dokumentów i pracy. Są aktywne, chcą działać. I chcą tu zostać dłużej, bo nie mają do czego wracać. Jedna z pań pokazała nam zdjęcie swojego domu, po którym został lej w ziemi – opowiada Bożena Pytel.
Parafia, wraz z Fundacją Dobrej Muzyki, włączyła się w pomoc także poprzez zbiórki pieniężne. Na koncercie 27 lutego zebrano ponad 2 tys. zł dla Polskiej Akcji Humanitarnej. Na kolejnym koncercie, 31 marca o g.18 zostanie zorganizowana zbiórka na rzecz Ukrainek i ich dzieci, którymi zaopiekowała się parafia. – Dziękujemy wszystkim darczyńcom, także tym, którzy przekazali nam podstawowe, niezbędne sprzęty, m.in. łóżka – mówią gospodarze Kościoła Pokoju.
– Jeśli będzie tak wola, udostępnimy uchodźcom kościół na modlitwy. Nie możemy im zapewnić prawosławnego duchownego, ale możemy dać przestrzeń. Kościół Pokoju nie bez powodu właśnie tak się nazywa: to miejsce ekumeniczne, miejsce spotkań. Ważny jest dla nas człowiek w potrzebie, a nie jego konfesja – zapewnia ks. Pytel.