– Marzenia, odwaga i determinacja pomogły nam ponad dwie dekady temu wpisać Kościół Pokoju na listę UNESCO, a naszym poprzednikom w XVII wieku wybudować tę wspaniałą świątynię – powiedział bp Waldemar Pytel podczas obchodów 60-lecia Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Jubileuszowi, 17 sierpnia w Hali Stulecia, towarzyszyła konferencja „Miejsca Światowego Dziedzictwa na Dolnym Śląsku”.
– Max Berg nazwał swoją budowlę katedrą demokracji, która miała służyć całemu społeczeństwu. Kościoły Pokoju stały się symbolami tolerancji i pokojowego współistnienia. Wszystkie trzy potwierdziły, że zasługują na Listę światowego dziedzictwa, na którą wpisuje się dzieła człowieka lub twory natury, które posiadają wartości uznane za unikatowe w skali świata – mówił biskup w wykładzie „Przekraczanie niemożliwego”.
– Marka UNESCO sprawiła, że wspólnie z moją żoną Bożeną wiele się nauczyliśmy. Na początku nie mieliśmy wiedzy dotyczącej ratowania zabytków, dziś, po 20 latach, moglibyśmy dzielić się doświadczeniem z innymi. Zabezpieczyliśmy obiekt i odnowiliśmy ołtarz, ambonę, organy z barokowym prospektem, niektóre loże i empory, wyjątkowe drewniane epitafia. Zrewitalizowaliśmy także część cmentarza i pozostałe budynki na placu pokoju, które wraz z kościołem tworzą wyjątkowy kompleks luterański, doceniony wpisem na listę Pomników Historii. UNESCO pomogło nam uwierzyć, że możemy starać się o więcej. Pomogło nam marzyć.
W uroczystościach wzięli udział m.in. Daniel Gibski, dolnośląski konserwator zabytków i dr Grzegorz Gajewski, kierownik oddziału terenowego NID we Wrocławiu, który był współautorem wniosku o wpis Kościołów Pokoju na listę UNESCO.
– Dzięki wielkiemu zaangażowaniu pracowników z Oddziału Terenowego NID we Wrocławiu trzy zabytki zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO: kościoły Pokoju w Jaworze i Świdnicy oraz Hala Stulecia. Uznanie przez prezydenta RP dwunastu najcenniejszych zabytków regionu za Pomniki Historii, to kolejne osiągnięcie oddziału wrocławskiego.
Jest ich dużo więcej, lista aktywności jest długa, ale cel jaki przyświeca pracownikom Narodowego Instytutu Dziedzictwa jest zawsze jeden, zachowanie dziedzictwa kulturowego dla przyszłych pokoleń – mówiła Elżbieta Ofat, zastępca dyrektora NID.
Szanowni Państwo,
świdnicki Kościół Pokoju, którego jestem gospodarzem, w tym roku świętuje 370-lecie istnienia. Edykt króla Ferdynanda IV Habsburga z 1652 roku ratyfikujący postanowienia traktatu westfalskiego zezwalał na powołanie do życia nowej parafii ewangelickiej w Świdnicy, która miała obejmować całe księstwo świdnickie. We wrześniu wymierzono długi na 100 kroków i szeroki na 50 kroków plac pod kościół, z zastrzeżeniem, że miał być on zbudowany jedynie z drewna i gliny. W tym pamiętnym roku wyznaczono plac budowy, wzniesiono kościół tymczasowy i rozpoczęto zbiórkę środków.
Od 370 lat jesteśmy więc nieprzerwanie obecni w Świdnicy, a od 20 lat Kościół Pokoju jest obecny także na Liście światowego dziedzictwa UNESCO. Znajduje się na niej wraz z Kościołem Pokoju w Jaworze: oba powstały w połowie XVII wieku, w tych samych okolicznościach, obwarowane tymi samymi zakazami, co wpłynęło na styl architektoniczny, w jakim zostały wzniesione.
To siostrzane kościoły, było więc naturalne, że na tej liście powinny się znaleźć oba; zwłaszcza że wspólne starania o UNESCO zwiększały szansę powodzenia.
Jak do tego doszło? W tej historii splotły się marzenia, odwaga i determinacja. Nie wiem, czy sam miałbym odwagę pomyśleć, że nasz obiekt mógłby aspirować do tej prestiżowej listy. Wtedy jeszcze nie śmiałem wierzyć, że mało znany barokowy kościół mógłby znaleźć się w sąsiedztwie Luwru czy Akropolu.
Moje myślenie zmienili przyjaciele Kościoła Pokoju: nieżyjący już prof. Andrzej Tomaszewski, wówczas generalny konserwator zabytków i prof. Ulrich Schaff specjalizujący się w konstrukcjach drewnianych, wówczas konserwator z Niemieckiego Centrum Rzemiosła i Ochrony Zabytków w Fuldzie.
Na wspólnym spotkaniu pod koniec lat 90. rzucili historyczne już zdanie: „Może by wpisać Kościół Pokoju na listę UNESCO?”. Pierwsza moja reakcja – niedowierzanie. A jednak od tej myśli, tego zdania zaczął się ciąg istotnych zdarzeń: najpierw mozolne zbieranie dokumentacji obu kościołów i opracowanie w 2000 roku wniosku o wpis na listę obu świątyń, który stał się oficjalnym dokumentem rządowym, przesłanym do Komitetu Światowego Dziedzictwa. Wykazaliśmy w nim unikatową wartość, autentyczność, stan zachowania, efekty prac konserwatorskich tych niezwykłych obiektów, które także wnikliwie obejrzeli eksperci z zagranicy.
Zwieńczeniem naszych starań była sesja Komitetu Światowego Dziedzictwa 13 grudnia 2001 roku. Prosto z Helsinek zadzwonił prof. Tomaszewski z radosną wiadomością, że zostaliśmy przyjęci jednogłośnie.
Doceniając pionierską architekturę podkreślono także, że to dzieło sztuki związane z sytuacją polityczną po wojnie trzydziestoletniej, dowód wysiłku i pragnienie wolności wyznania ewangelików nietolerowanych przez Habsburgów. Nasz wpis był pierwszą na liście UNESCO świątynią wzniesioną przez luteran oraz pierwszym wpisem zabytku na podstawie jego wartości nie tylko materialnych, ale również duchowych. W uzasadnieniu napisano m.in.: „Kościoły Pokoju noszą wyjątkowe świadectwo rozwoju szczególnego rodzaju siły politycznej w dobie siedemnastowiecznej Europy, nasyconej ogromną duchową mocą i zaangażowaniem”.
Po decyzji Komitetu Światowego Dziedzictwa wpadliśmy w euforię, a kiedy emocje nieco opadły, uświadomiliśmy sobie, że spoczywa na nas teraz znacznie większa odpowiedzialność. Wpis UNESCO to oczywiście prestiż, ale także zobowiązanie. Profesor Tomaszewski ujął to krótko i trafnie: „Dostajecie do ręki złoty klucz i od was zależy, jak go wykorzystacie”. Teraz, z perspektywy 20 lat uważam, że ten klucz wiele otworzył.
Niektórym otworzył oczy na skarb, jaki mają w swoim mieście, regionie, kraju. Rok temu, na konferencji „Drewno nie może czekać” z okazji jubileuszu 20-lecia wpisu mówiłem, że UNESCO z pewnością pomogło nam odczarować mit „kościoła poza murami” – tymi rzeczywistymi i tymi mentalnymi. Przez całe dekady po wojnie Kościół Pokoju w Świdnicy był smutną, milczącą świątynią skromnej mniejszości ewangelickiej. Nawet sami świdniczanie nie zawsze go doceniali, a teraz stał się dla nich przedmiotem dumy. Złoty klucz sprawił, że staliśmy się rozpoznawalnym obiektem, który generuje największy ruch turystyczny w Świdnicy. Szczególnie docenili nas turyści zagraniczni, m.in. Japończycy podróżujący szlakiem UNESCO. Pismo „National Geographic” uznało nas za jeden z 7 nowych cudów Polski.
Klucz nie otworzył sezamu, ale z pewnością pomógł w staraniach o dofinansowanie, dał nam dodatkowe punkty przy pisaniu wniosków. Kolejne projekty pozwoliły odkryć prawdziwe piękno tego obiektu: spod brudu i przemalowań konserwatorzy wydobyli prawdziwe kolory i dziś wnętrze dosłownie mieni się od złota i jasnych barw. Najważniejsze jednak, że budowla, która była w katastrofalnym stanie, w 40 procentach jest już uratowana. Było to możliwe dzięki wsparciu z wielu stron. Pomoc przyszła z Niemieckiego Centrum Rzemiosła i Ochrony Zabytków w Fuldzie, z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, gdzie powstał pierwszy polsko-niemiecki projekt badawczy dotyczący konserwacji Kościoła Pokoju. Udało nam się pozyskać fundusze z Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Norweskiego Mechanizmu Finansowego, z Regionalnego Programu Operacyjnego oraz z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.
Marka UNESCO sprawiła, że wspólnie z moją żoną Bożeną wiele się nauczyliśmy. Na początku nie mieliśmy wiedzy dotyczącej ratowania zabytków, dziś, po 20 latach, moglibyśmy dzielić się doświadczeniem z innymi. Zabezpieczyliśmy obiekt i odnowiliśmy ołtarz, ambonę, organy z barokowym prospektem, niektóre loże i empory, wyjątkowe drewniane epitafia. Zrewitalizowaliśmy także część cmentarza i pozostałe budynki na placu pokoju, które wraz z kościołem tworzą wyjątkowy kompleks luterański, doceniony wpisem na listę Pomników Historii. UNESCO pomogło nam uwierzyć, że możemy starać się o więcej. Pomogło nam marzyć.
Dolny Śląsk jest regionem szczególnie bogatym w zabytki; marka UNESCO wyróżnia z tej mnogości. Prof. Jacek Purchla uważa, że w odróżnieniu od Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy Banku Światowego obszarem działania UNESCO nie jest świat kapitału, lecz świat wartości. W tym tkwi magia i siła tej marki. Na świecie należy do niej około 1000 obiektów, a na Dolnym Śląsku tylko trzy. To oba Kościoły Pokoju i Hala Stulecia, w której się właśnie spotkaliśmy.
Wszystkie są związane z istotnymi wydarzeniami historycznymi. Kościoły Pokoju nawiązują do wojny 30-letniej i kończącego ją pokoju westfalskiego. Hala upamiętnia setną rocznicę odezwy Fryderyka Wilhelma III „Do mojego ludu” wzywającej do oporu przeciwko Francuzom.
Trzy obiekty, które reprezentują różne epoki, różną architekturę, ale które mają także kilka podobieństw. Zacznijmy od „naj”.
W momencie powstania w 1913 roku Hala była obiektem o największej rozpiętości kopuły na świecie – 65 metrów średnicy – większej niż Panteon.
Kościoły Pokoju w Jaworze i Świdnicy to największe w Europie obiekty sakralne zbudowane w konstrukcji szkieletowo-ryglowej.
Wszystkie trzy budowle, zbudowane wyjątkowo szybko (kościoły w niespełna rok, hala w niewiele ponad rok), były nowatorskie, wyprzedzały swoje czasy. W uzasadnieniu wpisu kościołów na UNESCO czytamy: „W wyniku nakazów narzuconych przez ówcześnie panującą na tych obszarach austriacką monarchię Habsburgów, stawianie Kościołów Pokoju wymagało od budowniczych zastosowania pionierskich, kompleksowych rozwiązań konstrukcyjnych i architektonicznych, nigdy wcześniej nie praktykowanych, zwłaszcza na płaszczyźnie architektury drewnianej”.
Śląscy rzemieślnicy wznieśli konstrukcję szkieletową o maksymalnej rozpiętości, w tamtej epoce niemożliwą do wyliczenia.
Również Max Berg stworzył budowlę o niespotykanej dotąd konstrukcji. Sięgnął po żelbet, który w jego czasach nie był jeszcze tak popularny jak stal; obawiano się, czy po usunięciu rusztowań wielka hala wystawowa będzie stabilna. Do historii przeszła anegdota, jak Berg poprosił przypadkowego przechodnia, żeby za złotą markę pomógł architektowi w odkręceniu śruby pierwszego szalunku. Projekt Berga budził kontrowersje, a jednak dopiął swego.
Wszystkie te obiekty łączy więc wiara i determinacja ich twórców. Berg w XX wieku przekonał niedowiarków, którzy kontestowali jego projekt. Śląscy luteranie w XVIII wieku pokazali, że pomimo niesprzyjających warunków religijno-politycznych potrafią zbudować nowatorskie kościoły dla tysięcy wiernych. W XXI wieku dzięki zaangażowaniu grupy osób udało się wpisać te obiekty na najważniejszą dla zabytków listę.
W 2010 roku moja parafia przygotowała Dolnośląski Szlak UNESCO: wyruszyliśmy w podróż do kilku miast z listy, do Torunia, Zamościa, Krakowa i Wieliczki, prezentując tam wspomniane trzy dolnośląskie zabytki. Trzy obiekty, które okazały się ponadczasowe i trwałe, pomimo wojennych zawieruch i przetasowań, mimo przesunięcia granic. Kiedyś niemieckie, dziś polskie, stały się dobrem ponadnarodowym, dziedzictwem Śląska.
Max Berg nazwał swoją budowlę katedrą demokracji, która miała służyć całemu społeczeństwu. Kościoły Pokoju stały się symbolami tolerancji i pokojowego współistnienia. Wszystkie trzy potwierdziły, że zasługują na Listę światowego dziedzictwa, na którą wpisuje się dzieła człowieka lub twory natury, które posiadają wartości uznane za unikatowe w skali świata.
Szanowni Państwo, minęło 20 lat od tego wpisu i chciałbym podkreślić, że wszystko, co udało nam się w tym czasie dokonać w Kościele Pokoju w Świdnicy, jest zasługą całego grona przychylnych nam osób. Jest wśród nich dr Grzegorz Grajewski, kierownik oddziału terenowego Narodowego Instytutu Dziedzictwa, który był współautorem wniosku. Dziś, przy okazji 60-lecia tej szacownej instytucji, składam serdeczne podziękowania i jubileuszowe gratulacje.
ks. bp Waldemar Pytel
biskup diecezji wrocławskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce
proboszcz Kościoła Pokoju w Świdnicy