– Tak haniebne treści nie powinny pojawiać się w przestrzeni publicznej, a zwłaszcza na zabytku tej klasy – mówi Damian Kruszewski o wulgarnych napisach na murze wokół placu Pokoju.
Właściciel firmy Max Energy zaproponował parafii ewangelicko-augsburskiej, że usunie je na własny koszt. – To zwyczajny odruch serca – opowiada. – Polacy są bardzo podzieleni, a taka dewastacja pogłębia jeszcze te podziały i niepotrzebnie jątrzy.
W piątek 2 lutego pracownicy firmy usunęli napisy za pomocą czyszczarki laserowej. Wulgaryzmy znikały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
– Ablacja laserowa sprawia, że zanieczyszczenia po prostu odparowują. To proces ekologiczny, bo nie powoduje powstawania odpadów stałych. Przede wszystkim jest bezpieczny dla zabytku, bo nie narusza struktury muru, jak tradycyjne piaskowanie czy stosowanie środków chemicznych – tłumaczy pan Damian.
Przyznaje, że po raz pierwszy zaoferował tego typu bezpłatną pomoc, wartą 15 tys. zł. – Staramy się pomagać na miarę możliwości. Wspieramy różne pożyteczne akcje, na przykład dla chorych dzieci. Dobro zawsze wraca – uważa. Max Energy to spółka budowlana działająca głownie na Dolnym Śląsku. Zajmuje się m.in. budownictwem hydrotechnicznym, drogowym, użyteczności publicznej oraz renowacją zabytków, a także usuwaniem graffiti.
– Po oczyszczeniu muru będziemy musieli fragmenty muru pomalować farbą, aby je scalić kolorystycznie – mówi Bożena Pytel z parafii ewangelicko-augsburskiej.