Moda na Cranacha

– Luteranie zawsze wracają do Cranacha – mówi Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu, w którym otwarto najważniejszą w tym roku wystawę. „Moda na Cranacha” to prawie pół setki obrazów związanych z Cranachami – synem i ojcem noszącymi to samo imię Łukasz. Kilkanaście namalowali oni sami bądź powstały w ich rodzinnej firmie.

Pozostałe pokazują, jak mocno inspirowali wrocławskich i śląskich twórców w okresie reformacji. – Wszystkie obrazy Cranachów obecne przed wiekami we Wrocławiu przetrwały dziejowe zawieruchy. Owszem, były rozproszone w różnych placówkach, ale ocalały. Udało nam się wypożyczyć dzieła z kilkunastu muzeów i bibliotek w Polsce, Niemczech i na Węgrzech – mówi dyrektor.

 

– Każdy ze znamienitych wrocławskich patrycjuszy chciał mieć Cranacha, Starszego bądź Młodszego. To była kwestia nie tylko snobizmu, to był także rodzaj certyfikatu tożsamości religijnej. Mam Cranacha, czyli jestem luteraninem – dodaje. Na wystawie zobaczymy takie rarytasy, jak „Madonna pod jodłami” o sensacyjnej historii, „Adam i Ewa” czy „Salome z głową św. Jana Chrzciciela”.

Oprócz obrazów prezentowane są także grafiki, rękopisy i starodruki, łącznie z Biblią w tłumaczeniu Lutra, ilustrowaną Cranachowskimi drzeworytami.
Wystawa otwarta 30 października, czyli w wigilię dnia sprzed dokładnie 500 lat, w którym augustiański mnich przybił do drzwi kościoła w Wittenberdze 95 tez, będzie czynna do końca roku.

Print your tickets