„Nie było w Świdnicy lepszego piekarza niż mistrz Marcin. Nie tylko wyrabiał najlepszy w mieście chleb, ale i pierniki, których smak był słynny na całym Śląsku. Byli ludzie gotowi przysiąc, że Marcinowe pierniki są lepsze niż sławne toruńskie katarzynki.” – tak rozpoczyna się opowieść Marcina Urbanka, „Pierniki dla króla”.
Bajkowa historia, której blisko do legendy o świdniczanach, którzy w 1707 roku postanowili podziękować szwedzkiemu królowi Karolowi X Gustawowi za pomoc w wyjednaniu na Habsburgach zgody na budowę Kościoła Pokoju.
Jeszcze bliżej jej do faktów: najstarsza wzmianka dotycząca piernikarstwa w Europie Środkowej pochodzi z 7 lutego 1293 roku, właśnie z dokumentów miejskich Świdnicy. – Wymienia się w nim świdnickich piernikarzy jako „piperatas tortas facientes”, czyli „wykonujących pieprzne ciasta” – opowiada Karolina Klimek, historyk sztuki, która bada historię piernikarstwa śląskiego. – Niestety, nie odnaleziono ikonograficznych przekazów, jak dokładnie wyglądały pierniki w Świdnicy. Byłoby to pewnie możliwe, gdybyśmy wiedzieli, co stało się z kolekcją klocków piernikarskich, jaka była do 1945 roku w świdnickim muzeum.
Nie odnaleziono dotychczas form ani ich wizerunków, ale przetrwała sława świdnickich pierników, wśród których wymienia się m.in. Kąski Bolka (Bolkobissen) i Świdnicki Brukowiec (Schweidnizer Steinpflaster). Zachował się także przepis na Schweidnitzer Kuche, ciastka korzenne ze Świdnicy. – W branżowych publikacjach cukierniczych z drugiej połowy XIX wieku wymieniano go w piernikowym kanonie, obok pierników norymberskich, toruńskich, hamburskich, gdańskich czy wiedeńskich – dodaje historyk sztuki, która stworzyła Piernikarnę Śląską w Niemczy.
Na jej portalu https://www.facebook.com/piernikarnia.slaska/– można znaleźć ów świdnicki przepis z 1875 roku.
Od średniowiecza po nowożytność pierniki były towarem luksusowym, na który mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi duchowni, mieszczanie i szlachta. Wynikało to z wysokich cen miodu i korzeni, a zwłaszcza pieprzu. – Bywał surogatem pieniędzy i za jego pomocą określano status majątkowy – mówi historyk sztuki. – Samych piernikarzy nie było w miastach zbyt wielu: w ten sposób zapewniali sobie zbyt i wysokie ceny. W Świdnicy w XVIII wieku do cechu piernikarzy należało tylko trzech mistrzów piernikarskich.
Bogato zdobione pierniki o figuralnych kształtach były smakołykiem, ale także lekarstwem i cenną pamiątką. – Piernikowy świat zasiedlały różnorodne zwierzęta oraz postaci kryjące w sobie wielorakie znaczenia. W większości symbolizowały zalety i wartości, ale nie brakowało także wizerunków satyrycznych, uszczypliwych czy odniesień religijnych – opowiada Karolina Klimek.
Nasz piernik z wizerunkiem Kościoła Pokoju powstaje ze znakomitych składników w małej wytwórni Marcina Goetza; zapewne nie powstydziliby się go dawni mistrzowie. Przekonajcie się sami, najlepiej podczas lektury bajki Mariusza Urbanka – zapraszamy do ich spróbowania w Baroccafe na placu Pokoju. Smakują szczególnie zwłaszcza teraz, w świątecznym czasie.
6 stycznia w Pałacu Kamieniec koło Kłodzka Karolina Klimek opowie o historii pierników na I Spotkaniach Piernikarskich.