– Doskonale pamiętam dzień, gdy ogłoszono wpis na listę UNESCO. Zgromadziliśmy się przed kościołem; było zimno, deszczowo, ale nas rozgrzewała atmosfera tego wydarzenia. 20 lat, jakie od niego upłynęły, to czas intensywnego przeobrażenia: było szaro, a dziś cieszymy się barwnym odnowionym wnętrzem.
Kościół Pokoju to miejsce kultu religijnego, gdzie dzieją się cudowne ekumeniczne spotkania, jakich wcześniej tu nie było – szczególnie zapamiętałam wizytę Dalajlamy. To także jedno z najważniejszych miejsc na mapie kulturalnej Europy – podkreśliła prezydent Świdnicy, Beata Moskal-Słaniewska podczas uroczystości 20. rocznicy wpisu Kościoła Pokoju na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. 10 września historycy, historycy sztuki, konserwatorzy, architekci, muzykolodzy, nauczyciele, dziennikarze spotkali się w kościele na konferencji „Drewno nie może czekać”.
– My, ludzie, stale na coś czekamy, ale ten obiekt czekać już nie może – przywitał gości ks. bp Waldemar Pytel. Zaznaczył, że kościół jest odnowiony niemal w połowie. Przyznał, że wcześniej znany był głównie specjalistom, a od czasu wpisu na Listę stał się szeroko rozpoznawalny, zaczął przyciągać turystów z całego świata. Wpis sprawił, że parafianie i świdniczanie stali się dumni z obiektu, który długo był zaniedbany, szary, przemilczany.
– Ten proces trwa nadal: zmiana postrzegania Kościoła Pokoju, który nie jest już tylko świątynią małej parafii ewangelicko-augsburskiej, ale dziedzictwem kulturowym światowej klasy. Lista niewątpliwie przyczyniła się do lepszego poznania, a także zrozumienia i akceptacji tego miejsca – dodał biskup.
Kilkanaście osób uhonorował tytułem „Anioła Kościoła Pokoju”, a za Ambasadora Kościoła Pokoju uznał prof. Ulricha Schaffa, który w latach 90. kierował pierwszymi pracami projektowymi i konserwatorskimi na placu Pokoju i był jednym z pomysłodawców wpisu UNESCO.
– Bardzo trudno jest dostać się na tę listę; wpis potwierdza, że Kościół Pokoju to rzeczywiście wyjątkowe miejsce. Podziwiam jego gospodarzy za wytrwałość w przywracaniu urody i za umiejętne zarządzanie – mówiła Ewa Nekanda-Trepka, wiceprezes zarządu Ligi Polskich Miast i Miejsc UNESCO. O kryteriach wpisu na Listę opowiadał Grzegorz Grajewski z Narodowego Instytutu Dziedzictwa, natomiast prof. Jacek Purchla, b. przewodniczący Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO mówił o niekwestionowanym prestiżu organizacji, która skupia ponad 200 państw.
– W odróżnieniu od Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy Banku Światowego obszarem działania UNESCO nie jest świat kapitału, lecz świat wartości. W tym niewątpliwie tkwi magia i siła marki UNESCO – uważa profesor. Przypomniał, że świdnicki wpis był pierwszą na Liście świątynią luterańską wzniesioną przez luteranów, a także pierwszym wpisem dobra kultury na podstawie nie tylko jego wartości materialnych, ale przede wszystkim duchowych.
– Nie ulega wątpliwości, że kwartał luterański w Świdnicy wraz z kościołem Pokoju to wyjątkowe świadectwo rozwoju duchowego Europy i artystyczne wyznanie wiary wspólnoty religijnej. Dziedzictwo to nie tylko materialne dobra kultury, ale nasza pamięć i tożsamość.
Niezwykłe świadectwo tej kultury i umiejętności dziedziczenia daje nam ksiądz biskup Waldemar Pytel, który wraz z żoną Bożeną konsekwentnie dąży do ponownego scalenia zdegradowanego po wojnie kompleksu, konserwacji kościoła, cmentarza i innych obiektów. Jego niezwykła determinacja spowodowała że świdnicki kościół jest dziś pomostem symbolizującym ciągłość dziejów Śląska mimo tragedii XX wieku i miejscem dialogu polsko-niemieckiego, ważnym w procesie pojednania obu narodów – podkreślił prof. Purchla.
Prof. Ulrich Schaaf, historyk architektury i konserwator zabytków sięgnął do początków kościoła, do wzorów, z jakich korzystali parafianie i budowniczowie. Podkreślił, że Kościół Pokoju w obecnym stanie jest obiektem mocno nawarstwionym, który przechodził kolejne metamorfozy. Najnowsze zmiany miały miejsce w ostatnich latach i wiążą się z renowacją prowadzoną przez Ryszarda Wójtowicza wraz z zespołem.
– To zabytek bardzo cenny i złożony pod względem konserwatorskim. Wiele już zrobiliśmy, ale nadal 60 proc. wystroju i wyposażenia niszczeje w zastraszającym tempie i pilnie są potrzebne środki na dalsze prace – uważa konserwator.