Historyczna zieleń – z pokorą, zgodnie z oryginałem

Na placu Pokoju zaczęły się prace związane z zielenią. Projekt jej rewaloryzacji oraz inwentaryzację dendrologiczną opracowała Anna Ornatek.

Kiedy po raz pierwszy była Pani na tym cmentarzu?

Anna Ornatek*: W 1979 roku rozpoczęłam pierwszą po studiach pracę w Pracowniach Konserwacji Zabytków we Wrocławiu i jedno z moich zadań dotyczyło właśnie tej nekropolii. Jako asystentka pomagałam w inwentaryzacji zieleni i elementów małej architektury. Pracownia Zieleni Zabytkowej na zlecenie Urzędu Miasta w Świdnicy prowadziła tam już od 1977 roku inwentaryzację nagrobków, murów, małej architektury i zieleni. W tym czasie cmentarz był opuszczony, porośnięty gęsto roślinnością, nagrobki zdewastowane i w części rozkradzione, ale i tak robił niesamowite wrażenie. Prawdziwy zaczarowany ogród.

W jakim stanie jest obecnie zieleń na placu Pokoju?

Nie jest źle. Większość drzew jest w dobrym stanie sanitarnym, część wymaga jedynie pielęgnacji. Drzewostanu nie atakują choroby i szkodniki. Wichura jesienią ubiegłego roku przewróciła niektóre obumarłe brzozy, ale poza tym nie było większych zniszczeń. Część roślin wymaga konserwacji i pielęgnacji.

Na niektórych drzewach trzeba usunąć posusz gałęziowy i suche konary oraz ograniczyć bluszcz, który powoduje usychanie gałęzi. Można go zostawić na pniach, ale należy nie dopuszczać do rozrostu w koronie. Wiem, że przydaje cmentarzowi romantycznego charakteru, ale osłabia drzewa.

Dla wytypowanych drzew należy przeprowadzić badanie statyki i zachowania pnia. Obecnie robi się to nowoczesnymi metodami, m.in. za pomocą tomografu. Dla niektórych egzemplarzy konieczna jest wymiana starych wiązań elastycznych. Trzeba także usunąć bluszcz z elementów pionowych nagrobków, żeby architektura i napisy były czytelne.

Utrzymanie nieczynnego cmentarza nie jest łatwe.

Tak, jest bardzo trudne, nie da się zadbać o wszystko. Brak opiekunów grobów utrudnia utrzymanie takie jak na czynnych cmentarzach. Dziś teren wokół Kościoła Pokoju to jeden z najlepiej utrzymanych tego typu cmentarzy. W porównaniu z tym, co widziałam pół wieku temu, różnica jest znacząca. To wielka zasługa obecnych gospodarzy zabytkowego zespołu na placu Pokoju. Trzeba pamiętać, że przed wojną o to miejsce dbał cały zespół, było kilku ogrodników. Dziś nie ma żadnego ogrodnika, skromna parafia troszczy się o nie własnymi siłami. Tym bardziej doceniam ich wysiłek i efekt. Również to, że cały ten kompleks jest wpisany do rejestru zabytków, a w 2017 roku został uznany za Pomnik Historii.

Czy są drzewa, które pamiętają początki Kościoła Pokoju?

Nie, aż tak starych już nie ma. Na początku na placu Pokoju sadzono aleje i szpalery lip wzdłuż dróg prowadzących do kościoła. Z biegiem lat drzewa były wymieniane i zastępowane nowymi, dlatego najstarsze nie przetrwały do dziś. Obecne drzewa są w różnym wieku, zwykle mają około stu lat. Najstarsze, będące pomnikami przyrody, to zespół lip drobnolistnych – 14 sztuk, z których największe mają ponad 30 metrów wysokości i ponad cztery metry obwodu.

Na czym opiera się kompozycja tego miejsca, jakie rośliny w niej dominują?

Cztery hektary wokół Kościoła Pokoju to cmentarz parkowy w tradycyjnej formie. W kompozycji wyraźnie widać historyczne aleje i szpalery: lipowy, z kasztanowców, dębów i klonów jaworów. Przeważają lipy, a także cisy, posadzone jako żywopłoty wokół nagrobków. Nie były pielęgnowane po wojnie, bardzo się rozrosły i dobrze byłoby je podciąć. Jednak to kosztowny i ryzykowny zabieg, więc na razie zostanie tak jak jest. Było także sporo różaneczników, zachowało się kilka. Niektóre drzewa, na przykład jesiony wrastając niszczą nagrobki, ale ich wycinka obecnie ze względu na wartość drzew nie jest możliwa.

Spis roślin sprawia wrażenie, jakbym była raczej w rajskim ogrodzie, a nie na cmentarzu: oliwnik wąskolistny, dereń biały, budleja Dawida, cyprysik groszkowy, perukowiec podolski, jaśminowiec wonny, gajowiec żółty, złotlin japoński, magnolia drzewiasta, firletki, róże, malwy, goździki, floksy, hortensje, liliowce, rudbekie, dzielżany, dziewanny, żurawki, irysy… Które z obecnych tu roślin zostały aklimatyzowane?

Wymienione rośliny to współczesne nasadzenia, głównie w ogrodach przy budynkach. Z drzew aklimatyzowanych mamy cedr, posadzony już po wojnie. Również sosny czarne i sosny wejmutki.

Według projektu niektóre drzewa trzeba usunąć. Dlaczego?

Spośród naprawdę cennych starych drzew usuwamy tylko jedną lipę przy głównym trakcie prowadzącym do kościoła, która uschła i stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa. Pozostałe okazy przeznaczone do usunięcia to obumarłe

nasadzenia z ostatnich lat, których tu historycznie nie było, a także obumarły różanecznik, suche cisy, bez czarny, klon jawor i żywotnik. Wszystkie są obumarłe lub są samosiewami. Wycinki będziemy prowadzić poza okresem lęgowym ptaków, czyli od 15 października do 1 marca. Wszystko w uzgodnieniu z ornitologami i chiropterologami, oczywiście za zgodą konserwatora zabytków. Pozostawimy natomiast kilka starych obumarłych drzew, skróconych do wysokości sześciu metrów. To świadkowie, ważni kompozycyjnie, elementy większego układu, na przykład alei lub szpaleru. Ze względu na istniejące groby nie będziemy usuwać karpin korzeniowych starych drzew.

Co przybędzie w zamian?

Przygotowując tę szczegółową inwentaryzację dendrologiczną wraz z waloryzacją drzewostanu opierałam się na pracach w terenie latem ubiegłego roku oraz na archiwalnych materiałach. Po dokładnej analizie układu zabytkowej zieleni na podstawie materiałów historycznych i analizie inwentaryzacji drzewostanu dosadzimy tylko 16 drzew, jako rekonstrukcje dawnej kompozycji. Nasadzenie większej ilości drzew nie jest możliwe ze względu na warunki siedliskowe – stare drzewa o rozłożystych koronach i dużych bryłach korzeniowych nie stwarzają właściwych warunków do rozwoju młodych drzewek.

Jako uzupełnienie historycznych alei i szpalerów drzew dosadzimy lipy drobnolistne, kasztanowce, dęby i klony jawory, w odmianach takich jak formy pierwotne. Te same wymagania dotyczą różaneczników – odmiany katawbijskiej, popularnej w XIX w. i osiągającej wysokość do trzech metrów. Będą więc to te same gatunki, które tu rosną od co najmniej wieku.

Nie będzie brzóz, bo nie było ich w oryginale. Staramy się trzymać oryginału, co nie jest takie proste. Na przykład trudno jest zdobyć białego kasztanowca, czyli takiego, jaki tu był pierwotnie. Teraz sprzedaje się głównie czerwone, bo są bardziej odporne na szrotówka. Niełatwo też o zwykłą lipę, bo teraz w szkółkach są głównie stożkowe. Nasadzenia drzew będą zrobione zgodnie ze sztuką ogrodniczą. Zaczniemy od uporządkowania terenu i wycinki roślin.

 

Nie można by dosadzić więcej drzew?

Nie bardzo, bo cmentarz jest mocno wypełnioną, ograniczoną przestrzenią. Jest dużo nagrobków, poza tym stare drzewa swoimi rozłożystymi koronami zabierają światło. W projektowaniu zieleni trzeba brać pod uwagę różne aspekty, różne ograniczenia środowiskowe. Na przykład, czy drzewa zaplanowane w danym miejscu będą miały swobodny dostęp do światła i wystarczającą przestrzeń.

Krajobraz żyje, jest zmienny, część roślin obumiera. Park, ogród czy cmentarz to żywy organizm. Planując go, trzeba przewidzieć, jak będzie wyglądał za sto lat.

Uzupełnienie historycznych alei i szpalerów drzew to pierwszy etap projektu rewaloryzacji szaty roślinnej. Co jest planowane na drugim?

Jeśli dojdzie do drugiego etapu, można by rozważyć obsadzenie niektórych kwater nagrobnych wzdłuż murów od strony wschodniej, zachodniej i północnej. Mogłyby tam rosnąć byliny cieniolubne: konwalia majowa, rogownica kutnerowata, funkia, bluszcz pospolity, nerecznica samcza, bodziszek korzeniasty, tojeść rozesłana, miodunka plamista, paprotka zwyczajna, róża okrywowa, tawuła japońska i barwinek pospolity. Jest to jednak bardzo kosztowne, wymaga starannej pielęgnacji przez pierwsze lata, a na razie brak środków na ten etap.

 

Specjalizuje się Pani w zabytkowych założeniach. Jakie błędy popełnia się przy ich rewitalizacji?

Jest zauważalna tendencja do nadmiaru. W parkach miejskich, w parkach przy rezydencjach sadzi się za dużo, za bogato. Zaciera się tym samym kompozycję, osie widokowe. Tymczasem trzeba uwzględniać kontekst historyczny, trzymać się pierwowzoru, uwzględniać otoczenie, warunki. Trzeba uszanować to, co jest i nie zmieniać na siłę, żeby nie zatracić charakteru miejsca. Zawsze obowiązuje nas pokora w podejściu do tak wyrafinowanej materii, jaką jest historyczna zieleń.

 


*Anna Ornatek – architekt krajobrazu, była rzeczoznawcą MKiSz w dziedzinie rewaloryzacji krajobrazu kulturowego i ochrony zabytkowych ogrodów i parków oraz głównym specjalistą ds. zieleni zabytkowej w Wydziale Miejskiego Konserwatora Zabytków w Urzędzie Miejskim Wrocławia. Specjalizuje się w projektach rewaloryzacji zabytkowych założeń pałacowo-parkowych, klasztornych, cmentarnych, miejskich, także współczesnych parkach i ogrodach przydomowych oraz dokumentacji konserwatorskiej dla zabytkowych założeń zieleni: ewidencjach, studiach, analizach i opiniach. Odznaczona Złotym Medalem Ministra Kultury i Sztuki za projekt rewaloryzacji zabytkowego ogrodu przy dawnej wilii fabrykanckiej (WDK) w Gorzowie Wlkp. Opracowała liczne założenia cmentarne, m.in. cmentarze żydowskie przy ul. Ślężnej i przy ul. Lotniczej we Wrocławiu, zabytkowe cmentarze polski i żydowski w Zbarażu na Ukrainie.

Print your tickets